STUTTHOF Apel Cieni with T. Budzyński & D. Budkiewicz

Tomasz Budzyński / Darek Budkiewicz / Michał Jacaszek

Stutthoff Museum

2018

  1. Wspomnienia ze Stutthoffu
  2. Apel Cieni
  3. Październikowa Litania
  4. Wigilijny Zmrok
  5. Sen Więźnia
  6. Pusty Jest Każdy Wieczór
  7. Miłość
  8. Stutthof
  9. Do Góry Skroń
  10. Resurexit

EN

PL

Płyta CD „Stutthof. Apel Cieni”, którą przygotowali Tomasz Budzyński (głos, gitara, bębny), Dariusz Budkiewicz (bas, gitara, klawisze), Michał Jacaszek (elektronika) i Rafał Nowak (perkusja, timpani), powstała i jest już w Muzeum. To studyjna wersja programu muzycznego wykonanego 27 października 2018 r. w Muzeum Stutthof z udziałem Beaty Polak. Współczesna aranżacja muzyczna programu jest hołdem złożonym poległym w KL Stutthof oraz tym, którzy przeżyli i mogli zaświadczyć o ponurym czasie historii. Repertuar oparto na twórczości więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof: Haliny (Lilki) Banasiak, Wiktora Ostrowskiego, Jerzego „Juranda“ Nowickiego, Zdzisława Karr-Jaworskiego oraz autorów, których nazwisk nie znamy. Słuchając płyty usłyszymy słowa tych, których wolny duch nie pogodził się z rzeczywistością stworzoną przez oprawców, za pośrednictwem bezkompromisowych artystów.

Recenzje:

Jarek Szubrycht ” Gazeta Wyborcza:

Tomasz Budzyński, wokalista punkowej Armii, i specjalizujący się w elektronicznych eksperymentach
Jacaszek oprawili muzyką i wyśpiewali poetyckie zapiski więźniów obozu koncentracyjnego. “Stutthof. Apel
cieni” to płyta trudna i nieprzyjemna, ale ważna.
Tomasz Budzyński to człowiek, który wprowadził mistykę do polskiego punk rocka i okolic. W Armii,
supergrupie 2Tm2,3, na wydawnictwach solowych czy pod szyldem Budzy i Trupia Czaszka pisał i
wykonywał rzeczy znacznie bardziej uduchowione niż średnia punkowa. Czasem zamaskowane siatką
metafor, innym razem proste i naiwne. Najczęściej opisujące krętą i wyboistą drogę ku królestwu nie z tego
świata.
Nawet jeśli jego teksty bywały zanurzone w głębokim mroku, zawsze rozświetlał go promyk nadziei. Albo
wiary. Lub miłości. Twórczość Budzyńskiego jest programowo chrześcijańska, a więc nawet w
apokaliptycznych wizjach optymistyczna. Autor jest święcie przekonany, że to wszystko ma sens.
Tym razem pokazanie tego okazało się trudniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. W końcu nie lada wyzwaniem
jest próba odnalezienia życia w krainie śmierci, sensu w świecie, który był zaprzeczeniem, unicestwieniem
wszelkich sensów. Nadania formy doświadczeniu, które wykpiwa błahość formy.
Stutthof. Apel cieni”, czyli jak oddać grozę obozu
Od razu powiem: sukces jest połowiczny. Ale lepiej być nie mogło – nie da się bowiem znaleźć
odpowiedniego słowa dla tej rzeczy, nie da się utrafić z dźwiękiem wystarczająco niepokojącym, by w pełni
oddać taką grozę. Nie udało się to już zresztą na poziomie tekstów: wiersze więźniów KL Stutthof są
przejmujące siłą nie tyle samej poezji (na pewno nie wszystkie w równym stopniu), ile okoliczności, w których
powstały.

Czy jednak wypada je oceniać tak samo, jak ocenia się wiersze zakochanego młodzieńca albo dojrzałej
damy z dystansem opisującej przemykający za oknem świat? Czy idącym na śmierć z pieśnią na ustach
można zwracać uwagę na fałszywie zaśpiewane nuty?
Różne są to wiersze: niektóre oszczędne w słowach i bezpośrednie („Stutthofu piekło znam/ W Grenzdorfie
byłem sam/ gdzie daninę krwi płacono/ gdzie zginął ojciec, brat”), inne uciekające od dosłowności („Patrzę
na widma, a widma na mnie/ kościotrup na żebrach gra”), jeszcze inne rozmodlone („Lecz że jesteśmy mali i
prości/ Ucieczko grzesznych, módl się za nami/ Królowo Polski, zabliźń nam rany”).
Różne były losy ich autorów: Halina „Lilka” Banasiak doczekała wyzwolenia, ale niedługo potem zmarła na
tyfus, Wiktor Ostrowski przetrwał i dożył słusznego wieku, a Zdzisław Karr-Jaworski, który organizował
potajemne wieczorki z poezją i śpiewem w obozie, zmarł za drutami. Są też utwory anonimowe i można tylko
zgadywać, jaki los spotkał tych poetów.
Nadejdzie dzień wolności
Muzycy – Tomasz Budzyński (głos, gitara, bębny), Dariusz Budkiewicz (bas, gitara, klawisze), Michał
Jacaszek (elektronika) i Rafał Nowak (perkusja) – podeszli do zadania z wyczuciem. Muzyka, choć czasem
bardzo intensywna (jak w industrialno-rockowym „Pusty jest każdy wieczór”), nie pcha się tu na pierwszy
plan. Podporządkowuje się tekstom, nie odwraca od nich uwagi.
Dominują prymitywne, jednostajne rytmy, na które Jacaszek nadziewa kłębki elektronicznego mroku, a
gitarzyści riffy, brudne i zduszone, nieatakujące z pełną mocą. Wokaliście nie zawsze udaje się trafić z
nastrojem – Budzyński ze swoim gromkim pohukiwaniem idealnie sprawdza się, gdy trzeba dodać otuchy
albo opisać piekło. Gorzej, kiedy przychodzi cichy, liryczny moment rezygnacji spisywany słabnącą ręką.
Niemal wszystkie te wiersze łączy jedno – nadzieja. Wiara w to, że cierpienie kiedyś się skończy, że zły los
musi się odwrócić. „Lecz nadejdzie dzień wolności/ Skończy się wszystko, co złe” – to z otwierającego album
„Wspomnienia ze Stutthofu”.

„Nadchodzi dzień, gdy znów zapłonie/ Spętany w sercach złoty znicz” – to ostatnie słowa, które padają na
płycie. Ale choć ten niezłomny duch budzi mój podziw i szacunek, największe wrażenie robi „Sen więźnia”
Karr-Jaworskiego: malowniczy obrazek, na którym autor zmieścił i wioskę szykującą się do żniw, i starą
matkę w rodzinnym domu, i śniegi Tatr, i fale Bałtyku. Budzyński przytacza te opisy na tle pulsującej
monotonnie mrocznej elektroniki. Nagle muzyka cichnie i wokalista dopowiada puentę a capella: „Szkoda, że
snem tylko było/ Szkoda, że snem tylko było…”.
Budzyński/Jacaszek/Budkiewicz/Nowak „Stutthof. Apel cieni”, Muzeum Stutthof